czwartek, 10 września 2015

Rozdział 2

      Idę wąskim szkolnym korytarzem wpatrując się w jeden punkt, znany tylko mi, by stłumić emocje i nie wybuchnąć niechcianym płaczem. Ludzie mijający mnie spoglądają w moim kierunku z ironicznym uśmiechem, myśląc, że tego nie widzę... Robią to tylko po to bym mogła znowu znaleźć się na ich językach oczywiście w negatywnym tego słowa znaczeniu. Czasami siadając na szkolnej trawce zastanawiam się z jakich powodów jestem wystawiana na próbę przez Boga. Może chce żebym zyskała siłę, która w dalekiej przyszłości mi się przyda i z czasem przerodzi się w pewność siebie. Sama nie wiem... Lecz na razie nie wychodzi mi to na dobre. Słysząc słowa ''kujonka'' wypowiedziane z ich ust, bądź (moja krew mrozi się w żyłach, a oczy napełniają się wielkimi kroplami słonych łez, które spływają po policzku) ''debilka'' trafiają wprost do mojego skrzywdzonego serca gdzie zostawiają rany, duże szramy, które z czasem znikają tylko po to, by pojawić się w postaci blizn, które przypominają pamiętnik, pasmo nieszczęść? Myślę, że najcenniejszy dar od Boga jaki człowiek by mógł posiadać , rzecz, której połowa cywilizacji jest pozbawiona to rozum, dar posługiwania się nim w logiczny i przemyślany sposób postrzegania świata. Bycie mądrą jest atutem, który czasem boimy się ukazać światu dziennemu, ponieważ myśl, że krytyka innych może nas ''zniszczyć'' nie daje nam spokoju. Wiesz co? Jeżeli nie chcesz zaznać krytyki to dam Ci radę. Okey? Nie rób nic, nie pracuj nad niczym, po prostu hmmm... bądź sobą? Pamiętaj, że krytyka daje motywacje, a ona sukces.
Słysząc dźwięk dobiegający z korytarza, który szybko mnie rozbudził z moich nieustannych refleksji i pytań bez znaczącej odpowiedzi ujrzałam uczniów pakujących się w pośpiechu i wylatujących ze szkoły niczym promyczki wyskakujące z ognia, tylko po to by stworzyć własny żar i dać się ponieść euforii. Zdałam sobie sprawę, że to już koniec dzisiejszej udręk. Kamień spadł mi z serca. Wychodząc żwawym krokiem dostrzegłam w oddali mojego brata Harley'a. On zawsze wie jak poprawić mi humor. Jest w tym mistrzem. Widząc go buzia zaczęła mi się szczerzyć, a jeszcze bardziej na widok pączków, które trzymał w ręce z wielką gracją. Trochę jak taka damulka. Gdy mu to powiedziałam zaśmiał się i zaczął wyginać w różne strony niczym Merlin Monroe, był w tym niepokonany. Gdybyś mógł to ujrzeć, turlałbyś się jak mały brzdąc łaskotany przez brata. Ach ten Harley zawsze ma głowę na karku, zazdroszczę mu tego czasem. Wie jak pocieszyć swoją młodszą niezastąpioną siostrzyczkę. Skromności nigdy dość! Poczęstował mnie pączkiem, po którym spływała czekolada z nutką karmelu. Rewelacja! Po 5 minutach byłam już z bratem w domu. Oznajmił mi, że dzisiaj jest spotkanie naszego zespołu.





-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiemy, że dzisiaj mega krótki ale zaczęła się szkoła i nie mamy czasu. Też nie mamy żadnych komentarzy więc nawet nie wiemy czy ktoś wgl to czyta.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz