sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 1

       ,,Cześć! Zapewne nie masz zielonego pojęcia kim jestem i z jakiego powodu piszę tu, lecz chciałabym podzielić się z Tobą moim życiorysem, spostrzeżeniami, opiniami no i w istocie rzeczy moją beznadziejną i męczącą historią. Kurcze dawno nie prowadziłam pamiętnika, ponieważ nie miałam na to najmniejszej ochoty ani czasu. O tym dowiesz się później. Lecz sytuacje dziejące się w moim życiu skłoniły mnie do zmiany tej decyzji. Może na początek opowiem Ci coś o sobie? Zapewne jesteś ciekaw kto codziennie w długie, mroźne, zimowe wieczory siada na łóżku w ciepłych skarpetach i kubkiem ciepłej czekolady o niezwykłej konsystencji cieszącej podniebienie, wyciąga dziennik i zaczyna po nim bazgrolić, tylko gdy nadejdzie go wena. Postanowiłam pisać tu z tylko i wyłącznie jednego powodu, że ktoś w końcu zrozumie moją sytuacje, która nie pokazuje mnie z pozytywnej strony, jakbym tego od życia oczekiwała. Staje się moim utrapieniem, udrękom? Mniejsza z tym... Jest ciężarem dla mnie, który wymyka mi się z rąk, a ja tracę grunt pod nogami i... czasami nie wytrzymuje, daje się ponieść grawitacji, a swoje decyzje i rozmyślenia zostawiam w rękach Boga. Myślę, że w życiu nic nie dzieje się bez powodu, zawsze sobie tak tłumacze lecz nie mam pojęcia gdzie w tym wszystkim sens? Ciężko mi o tym pisać i nie mam pojęcia jak zebrałam się na odwagę by Tobie to wyznać, niemożliwe. Ja? Uczuciowa Kelsey, która zawsze tłumi wszystko w sobie? Booo... Chyba taka jestem...uczuciowa? Lecz nikt nie zna mnie od tej strony. Nawet można by mnie porównać do księżyca, który pokazuje tylko swoją jedną stronę, a drugą zostawia tylko i wyłącznie dla siebie. Kto wie może kryje w sobie skarby, których nikt nigdy nie odkryje. Może tak jest ze mną szarą Kelsey? Może tak. Przenieśmy się parę dni wstecz żebyś mógł wczuć się w moją dość nietypową i przygnębiającą umysł sytuację.”

2 dni wcześniej:

       Hmmmm... Jak zwykle codzienna rutyna, nic się pod tym względem nie zmieniło. Jak co ranek mój pies Axel wskoczył mi na łóżko i zaczął delikatnie muskać językiem moją twarz co obudziło mnie natychmiast, a psiak osiągną swój zamierzony cel. W szybkim tempie takim jakim mogłabym przebiec maraton i z pewnością go wygrywając ubrałam się i w pośpiechu wyprowadziłam szczeniaka by móc zdążyć na pierwszą lekcję.

       Szkoła. To słowo nie wiem jak Tobie ale mi się kojarzyło tylko i wyłącznie z miejscem, w którym jestem poniżana. Gdyby nie ta cała ''szkolna elita'' ten budynek byłby dla mnie jak drugi dom. Pewnie sobie teraz myślisz ''Co?! Szkoła drugim domem?!” Otóż chodzi o to, że bardzo lubię się uczyć. Nauka to dla mnie taka jakby odskocznia od problemów. Niektórym alkohol pomaga zapomnieć, lecz według mnie to głupie ponieważ to trwa tylko chwilę, a przez tą chwilę człowiek niszczy sobie organizm. Tak wiem przynudzam tym lecz tak właśnie to widzę. Ci, którzy w ramach zapomnienia sięgają po alkohol są dla mnie nikim innym jak tchórzami. No nic wracając do dzisiejszego dnia. Jak zwykle po 5 minutowym spacerze z Axel'em, ruszyłam w kierunku szkoły. Szłam powolnym krokiem, ponieważ do rozpoczęcia lekcji mam dobre 20 minut, a takim tempem dojdę w 5-10 minut. Szkołę mam blisko, czego są plusy i minusy. Po drodze jeszcze wstąpiłam do mojej ulubionej kawiarni, żeby się choć trochę rozbudzić. Tak zaczyna się każdy mój dzień.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz